Jest to mój pierwszy post poświęcony tematyce podróżniczej, czy ostatni? Raczej nie. Razem z moim bratem zakupiliśmy jakiś czas temu terenówkę która pozwala nam na dalekie wyjazdy w zakątki które od dawna są na naszej liście. Co prawda byliśmy w ubiegłym roku w Rumunii, natomiast z przyczyn technicznych nasza wyprawa zakończyła się jeszcze zanim dobrze się zaczęła. W tym roku padło na Albanię, i potraktujmy to jako naszą pierwszą, pełnoprawną wyprawę 4×4.
Czym? Toyota Land Cruiser. Na ile? Dwa tygodnie. Sami? Absolutnie nie, wybrała się z nami ekipa z OffRoztocze4x4!
Ale od początku. Po wielu miesiącach żmudnych przygotowań mających na celu umożliwić nam swobodne nocowanie w aucie w dosłownie każdym miejscu do którego Toyota będzie w stanie dojechać, udało się zbudować naszego mini kampera. Z ważniejszych modyfikacji które postanowiliśmy poczynić:
Zabudowa – przy pomocy własnych sił udało nam się stworzyć zabudowę dającą mnóstwo przestrzeni bagażowej, ale również tej sypialnej. Zdecydowaliśmy się na spanie w aucie. Dlaczego nie namiot dachowy? Ten temat już kiedyś przerabialiśmy i stwierdziliśmy że to nie dla nas. Hałas trzepoczącego namiotu na wietrze nie dający spać to jeden z argumentów za spaniem w środku auta a nie „na dachu”. Kolejnym argumentem jest zwykłe poczucie bezpieczeństwa, na tym polu namiot dachowy przegrywa z opcją spania w środku auta w szczególności kiedy nocuje się w miejscach co do których nie ma się pewności, chociażby w Rumuńskich górach pełnych niedźwiedzi brunatnych.
Ogrzewanie postojowe – kolejny must have, szczególnie dla osób takich jak my które nie koniecznie lubią śpiwory. Zdecydowaliśmy się na chińskie urządzenie podpięte bezpośrednio do zbiornika paliwa naszej Toyki o mocy 2kw która zapewnia wystarczające ogrzanie wnętrza samochodu. Niestety nie mieliśmy przetestować tego w zimie, jednak wszystko przed nami!
Zbiornik na wodę – podwieszony plastikowy zbiornik na wodę o pojemności 60l. W połączeniu z tzw. wymiennikiem ciepła zamontowanym pod maską samochodu pozwala nam wziąć ciepły prysznic w dosłownie każdym miejscu na ziemi.
Lodówka – możliwość dłuższego przechowania chociażby mięsa podczas podróży to również bardzo niedoceniona kwestia. Dla nas podróż bez lodówki jest aktualnie bez sensu. No i oczywiście możliwość wypicia zimnego piwa w pięknym miejscu, powiedzmy że nie było to głównym celem zamontowania lodówki J
Oczywiście drobniejszych modyfikacji jest nadal całe mnóstwo, jest to jednak temat być może na zupełnie oddzielny post. Okej, mamy przygotowane auto, a więc w drogę! Na początku zatrzymaliśmy się w Czarnogórze, to tam spędziliśmy pierwsze dwie noce. Czarnogóra zrobiła na nas piorunujące wrażenie. Wraz z Wiolą i Czarkiem z ekipy OffRoztocze4x4 dosłownie oniemieliśmy na widok przepięknych gór dostępnych dosłownie na wyciągnięcie ręki. Przejazd przez niezliczoną ilość surowych tuneli zwyczajnie wykutych w górze to niesamowite doświadczenie, połączenie strachu z ekscytacją. Coś czego nie uświadczymy w Polsce.
Po tych dwóch dniach przyszła pora na gwóźdź programu, Albanię! Kraj wzbudzający we mnie bardzo różne emocje. Na początek pojeździliśmy nieco po niesamowicie krętych ścieżkach w słynnych górach Teth, które niestety dla nas, zostały już w większości wyasfaltowane. Mieliśmy jednak bardzo ambitny plan przejechać całą Albanię na południe oraz wrócić wzdłuż wybrzeża.
Z gór Teth pokierowaliśmy się w głąb kraju. Widoki za oknem z każdym przejechanym kilometrem stawały się coraz bardziej surrealistyczne. Droga powrotna równie emocjonująca oraz ciekawa. Bardzo fajnym doświadczeniem jest oglądanie Adriatyku z perspektywy serpentyn na wysokości około 1000m n.p.m.. Naszym kolejnym celem było spędzenie co najmniej dwóch nocy na jakiejś fajnej plaży, ponieważ warto zauważyć że w zdecydowanej większości, po Albańskich dzikich plażach ale nie tylko, można jeździć legalnie autem co dla porównania w naszym kraju zazwyczaj kończy się wysokim mandatem. Po znalezieniu wydawać by się mogło idealnego miejsca, bo plaża na której spaliśmy rozciągała się na długość około 5km, zdecydowaliśmy się więc zatrzymać w tej lokalizacji. Szybko okazało się że piaszczysta i ogromna dzika plaża na której w nocy nie było dosłownie nikogo, w połączeniu z nieco silniejszym wiatrem nie jest ciekawą opcją. Uwierzcie, kiełbaski z grilla okraszone piachem unoszącym się na wietrze nie były naszym wymarzonym daniem. Dlatego następnego ranka postanowiliśmy zmienić miejsce, pojechaliśmy więc dalej na północ.
Kolejne miejsce, kolejna plaża, mała, trudno dostępna dla innych a więc znów mieliśmy ją na wyłączność. Niesamowity widok, oraz woda w morzu która była dosłownie gorąca sprawiły że zostaliśmy tu na dłużej. Po takiej regeneracji przyszedł czas na powrót do Polski.
Podsumowując. Czy podobało nam się w Albanii. Jasne że tak! Jest to kraj tak piękny i krajobrazowy, że z pewnością tam jeszcze kiedyś powrócimy. ALE. Jeśli ktoś wybiera się do Albanii pierwszy raz w życiu tak jak my, warto przygotować się na to że Albania to wciąż kraj który nie spełnia nazwijmy to „naszych”, unijnych standardów. Zaniedbane miasta, kierowcy którzy dosłownie jeżdżą jak chcą. To w mojej ocenie dwie cechy Albanii, które muszą ulec i ulegną prędzej czy później zmianie. Nie zmienia to faktu że jest to kraj niesamowicie życzliwych, pomocnych i przyjaznych ludzi. Nie mieliśmy absolutnie żadnej przykrej sytuacji w ciągu tych dwóch tygodni. Z pewnością odwiedzimy tę część Bałkanów jeszcze nie raz!