Będąc małym chłopcem, marzyłem by zostać policjantem, kierowcą wyścigowym.. Ani razu jednak nie pomyślałem że zostanę fotografem ślubnym.
Tym bardziej nigdy w życiu nie pomyślałbym, że będzie mi dane z moimi cudownymi Parami Młodymi (tak, mam najlepsze Pary Młode pod słońcem!) odwiedzać takie piękne miejsca!
Ale stało się! Tak oto dzięki Patrycji i Bartkowi odbyła się moja pierwsza sesja we Włoszech!
Cóż, zaczęło się nerwowo, dlaczego? Jakoś nie po drodze było mi do tej pory z samolotami.
I na tym skończyły się moje nerwy, po wylądowaniu powiedziałem sobie „kurczę, ale fajnie!”.
Z lotniska odebrała nas Pati z Bartkiem, chwilka odpoczynku i od razu wzięliśmy się do pracy! Zdecydowanie nie była to ciężka praca!
Zdecydowaliśmy się podzielić sesję na dwie części, pierwszą część zrealizowaliśmy w przepięknym Rzymie nocą. Urzekł mnie klimat panujący w tym mieście.
I choć nie lubię dużych miast, Rzym zaskoczył mnie bardzo pozytywnie i myślę że największy urok to miasto ma właśnie nocą!
Drugi dzień czyli druga część sesji, zaczął się od podróży na południe do bajkowego Positano! I tym sposobem w ciągu tych dwóch dni zakochałem się drugi raz.
Widoki rodem z pocztówek, drogie jachty, cudowne miasteczko położone tuż nad morzem Tyrreńskim! Było to coś czego jeszcze nie doświadczyłem, widoki których nie ma się na co dzień,
miejsce do którego z pewnością wrócę!
Powrót to obowiązkowa wizyta w pizzerii w Neapolu. Pyszna włoska pizza, do tego coś mocniejszego w płynie, i można było szczęśliwie wracać do domu.
Więc… Patrycjo, Bartku.. mamy to! Dziękuję z całego serca za danie mi możliwości wykazania się! Przede wszystkim za zaufanie, bo to właśnie mi zdecydowaliście się powierzyć to bardzo ważne dla mnie zadanie!
Viva Italia!
sesja we włoszech – sesja we włoszech